Przeżyli wspólnie ponad 60 lat!
Dawno, dawno temu… Tak zaczyna się większość bajek, które dorośli opowiadają swoim pociechom w dzieciństwie. W ten sposób można by również zacząć historię małżeństwa Heleny i Jana Radkiewiczów. Ponad sześćdziesiąt wspólnych lat z pewnością przyniosło nie tylko piękne chwile. Pewnie nie zawsze „było jak w bajce”, ale wszystkie życiowe przeszkody pokonali z uśmiechem i, przede wszystkim, razem. W środę, 27 listopada, małżonkowie świętowali swój jubileusz z najbliższymi, odbierając symbole swojego niezwykłego uczucia.
Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie państwu Helenie i Janowi Radkiewiczom w imieniu prezydenta RP wręczył burmistrz Józef Grzegorz Kurek. W podniosłym wydarzeniu asystowała mu kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Karolina Markowska. Oprócz medali jubilaci otrzymali także bukiet kwiatów i karnet na mszczonowskie Termy. Wśród ciepłych słów, które burmistrz skierował do jubilatów były bowiem również życzenia tego najważniejszego – zdrowia, dopisującego przez długie lata. W jego zachowaniu z pewnością pomoże upominek od gminy Mszczonów. Drugi piękny bukiet małżonkowie dostali od swojej rodziny, która przygotowała także drobny poczęstunek. Oczywiście, rozpoczął go toast za zdrowie jubilatów i wspólnie odśpiewane „Sto lat”. Potem pokrojono wspaniały tort, udekorowany różami – odwiecznym symbolem miłości. Świętowanie było więc nie tylko uroczyste, ale też metaforycznie „pyszne” za sprawą domowych wypieków jednej z córek jubilatów.
Podczas spotkania przypomniana została również historia miłości Heleny i Jana. Oboje urodzili się w tym samym roku, ale w zupełnie innych częściach Polski. Pani Helena swój dom swojego dzieciństwa miała bowiem w Połańcu, malowniczym miasteczku położonym w województwie świętokrzyskim. Rodzina pana Jana od pokoleń mieszkała zaś w Mszczonowie. Jak więc się poznali? Zainterweniować musiało z pewnością przeznaczenie, ponieważ oboje mieli krewnych w tym samym mieście. Przyszli małżonkowie poznali się w pewną piękną, słoneczną niedzielę w Skierniewicach. Pani Helena odwiedzała swojego stryja, a pan Jan – ciocię. Młodzi zakochali się w sobie, pobrali i na stałe osiedli w Mszczonowie.
Pani Helena pracowała jako nauczycielka kroju krawieckiego, ale po narodzinach dzieci poświęciła się ich wychowywaniu. Pan Jan razem z ojcem prowadził warsztat ślusarski, w którym powstawały wozy konne, a w ostatnich latach przyczepki dla sadowników. z racji swojej profesji należał do mszczonowskiego cechu rzemieślniczego. Wspólnie dochowali się dwóch córek i czworga wnuków, dla których są wzorem dobrych i życzliwych ludzi.
Dagmara Bednarek, GCI